Jak zamienić każdą książkę w osobistego mentora za pomocą AI?

Czy naprawdę musimy czytać 1 książkę tygodniowo, żeby się rozwijać?

Niektórzy pokazują, że czytają 52 książki rozwojowe rocznie.

Ja ostatnio czytam jedną przez kilka tygodni, ale za to z AI.

Przeczytałam „The Dip” Setha Godina przez kilka tygodni, choć ma tylko 96 stron, ale nie dlatego, że była trudna, tylko dlatego, że czytałam ją razem ze sztuczną inteligencją i przekaz autora zamieniałam w pytanie o moje życie, moją pracę, moją karierę.

Była to naprawdę głęboka dyskusja.Po każdym rozdziale:

- opowiadałam AI, o czym pisał autor (streszczałam własnymi słowami)

- prosiłam o przełożenie tej idei „Jakbyś to przełożył na moją sytuację?”(konkretna sytuacja) z życia, decyzji do podjęcia, kariery, relacji.

-potem zapisywałam wniosek, który dotyczył tylko mnie.

Przykład?

W rozdziale „The Opposite of Quitting Isn’t Waiting Around” Godin pisze, że przeciwieństwem rezygnacji nie jest czekanie, tylko ponowne zaangażowanie się w inny sposób.

Więc powiedziałam AI: ( nie podaje w tutaj szczegółów ze swojej sytuacji, to ogólniki do zarysowania konceptu)

„Zobacz, jestem w martwym punkcie, nie mam siły rozwijać marki. Czuję, że stoję, kręcę się w kółko. Co to znaczy ‘‘rededykacja’’ w moim przypadku?”

AI odpowiedziało:( tutaj znowu podaję Wam tylko ogólniki bez szczegółów)

- że nie chodzi o to, żeby robić więcej, tylko żeby robić inaczej.

- że może wystarczy zmienić rytm pracy, odbudować sens, przedefiniować cel, zamiast porzucać wszystko albo czekać, aż „wróci wena”.

To było jak rozmowa z mądrym mentorem, który znał moje konteksty.

I właśnie tak czytałam tę książkę:

Rozdział po rozdziale, z pytaniami, konfrontacjami, decyzjami.

Zamiast notatek – mam dokument pełen osobistych refleksji,

Zamiast pytania „co miał na myśli autor?” – „co to znaczy konkretnie dla mnie?”

Zamiast presji wdrażania po fakcie – wdrażałam od razu na własnych przykładach, własnych refleksjach.

I szczerze?

To była najbardziej transformująca lektura od dawna.

Bo nie przeczytałam książki.

Ja ją przeżyłam, rozdział po rozdziale, pytanie po pytaniu.

Czytałam ją długo, ale nie po to, żeby „odhaczyć” kolejny tytuł, tylko po to, żeby coś naprawdę z niej zmienić w sobie.

I tu AI okazało się genialnym partnerem, bez oceny, bez pośpiechu, po prostu dobry obiektywny rozmówca do ważnych tematów.

Nie mam nic przeciwko czytaniu jednej książki na tydzień, ale wiem, jak łatwo po takiej lekturze poczuć chwilę motywacji i… sięgnąć po następną, zamiast zatrzymać się przy pytaniu: „co z tego wynika dla mnie?”

Ja też kiedyś byłam w tym miejscu, w którym czytałam szybko bo na liście były kolejne pozycje, które musiałam koniecznie w ‘‘tym życiu przeczytać’’.

Bez wdrażania, bez refleksji, bez pytań, z notatkami, których nie lubiłam robić i rzadko do nich wracałam.

Teraz marzy inna jakość czytania, wolniejsza, głębsza, prawdziwa i lustrem.

Jeśli masz AI przy sobie i umiesz z niego prawidłowo korzystać, wykorzystaj je.

Nie tylko do pisania promptów, ale do rozwoju osobistego, który dzisiaj dzięki technologi jest naprawdę dostępny i prosty.

Niech książka mówi do Ciebie, a nie tylko przez Ciebie przelatuje.

Mam nadzieję, że uda mi się tym kogoś zainspirować, to naprawdę ogromna wartość.

Jest wiele aspektów życia, do których wykorzystuje AI i jestem niesamowicie zafascynowana.